piątek, 27 czerwca 2008

29/30 - refleksja o Baku



Tamtego Baku, które pamiętają starzy bakijczycy (czy też raczej Bakińcy - umyślnie dużą literą, bo to w zasadzie oddzielna nacja), już nie ma.

Ja do nich nie należę, bo wspomnieniami nie potrafię zbyt długo się karmić, nie umiem nimi żyć. Nie jestem też fascynatem wielkiego placu budowy, na jakim mieszkaliśmy przez ostatnie trzy lata - ile można oddychać pyłem lub spalinami ciężarówek z cegłami czy betonem?



Jestem sceptyczny co do tego, czy owo Baku powstanie jak feniks z popiołów. Jestem też jednak ciekawy, jakie będzie to miasto za 3 lata, za dekadę lub kiedy skończy się ropa za pół wieku. Będziemy więc wracać.

Jednak najważniejszym powodem powrotów nie będą budynki, ani lülə, nawet nie Kaukaz, choć to poważne argumenty za ;-). Mimo wszystko przyjaźnie, otwarte serca i gościnne domy będą najsilniejszym magnesem.

1 komentarz:

Glennis pisze...

These two photos look very old with the horse drawn vehicles in the city, pity I can not read your language to find out what was going on.