sobota, 31 maja 2008

2/30 - Xınalıq, w pogoni za słońcem

Wschód z naszego okna. Porażający, w końcu to przed 6.00.


Bajkowa ta sceneria chynalyska...



W drodze z Xınalıqu uzgodniliśmy, że warto by zrobić listę rzeczy, które chcemy zrobić przed wyjazdem. Oto ona (wstępnie):
* zobaczyć Xınalıq na tle niebieskiego nieba
* zobaczyć, jak zarzyna się barana (skreślenie częściowe, bo tyleż tylko widziałem)
* zjeść xaş
* wybrać się do Muzeum Historycznego w Baku
* pójść jeszcze raz do bani
* zobaczyć Göy-Göl
* wziąć kąpiel w Naftalanie
* polecieć na platformę wiertniczą na Kaspijskim
* zrobić sobie trekking w Kaukazie
* zwiedzić jakieś muzeum Hajdara

piątek, 30 maja 2008

Pierwszy dzień ostatniego miesiąca


To jest rodzaj odliczania i zobowiązania, by każdego dnia przez najbliższe 30 dni ukazywał się codziennie jeden post z finiszu tego bloga. Potem przekleimy „To tu” w inną lokalizację, ale jeszcze nie wiemy, jak ona będzie wyglądać i czy będzie z niej blog.

Posted by Picasa

niedziela, 25 maja 2008

Największy ekran w mieście

O północy zeszliśmy się w okolicach dawnego Baksovetu, żeby zapoznać się ze szmirą Eurowizji 2008. Na telewizorze byśmy tego nie przetrwali. W sukurs przyszedł nam projektor i ściana sąsiedniego budynku.



Tym sposobem daliśmy radę - doceniliśmy Turków, nawet Ormiankę i głośno wyraziliśmy naszą dezaprobatę dla Łotyszy, Finów, aha i tego Dimy nie z Dumy. Na balkonie urządziliśmy lożę.



Zamiast reklam zrobiliśmy sobie przerywnik w postaci filmiku Mädchenturm (Dziewicza Baszta po niemiecku) autorstwa studentów Philippa. Może następnym razem spotkamy się w tym miejscu na jakiś mecz Euro, kto wie?

sobota, 24 maja 2008

Eurowizja a gwiazdy estrady

W Polsce ten przegląd piosenki cieszy się wątpliwą sławą i nie wiadomo, czy występ Amerykanki w naszym polskim imieniu coś tu zmieni.

Natomiast w tym kaukaskim kraiku jest to ogromne wydarzenie, w które idzie mnóstwo pary, od którego wiele się oczekuje i po którym długo jeszcze nie będą cichnąć komentarze. Zastanawiamy się, jak spędzić tę noc, bo od kiedy przyjechaliśmy do AZ, nie opuściliśmy żadnej Eurowizji, choć dopiero teraz po raz pierwszy kraj ten ma swojego przedstawiciela (a w zasadzie dwóch). Oczywiście trzeba będzie zwrócić uwagę na specyficzne eurowizyjne wspomaganie regionalne, czyli co będzie się działo z głosami Armenii, Gruzji, Rosji i Turcji.

Dzisiaj jest więc wielki dzień, w którego cieniu pozostaną Aygün Bəylər (mugamistka) czy Röya (popówka) - nasze ulubione tutejsze piosenkarki.

piątek, 23 maja 2008

Baku będzie najczystszym miastem!



Trudno w to uwierzyć każdemu, kto trochę pomieszkał w stolicy Azerbejdżanu, ale miasto to ma być najczystsze na świecie w ciągu (UWAGA) najbliższych 2 lat! Naprawdę! Pozostaje tajemnicą, czy pan Iskenderov z Ministerstwa Ekologii i Zasobów Naturalnych był kiedyś w jakimś bardzo czystym mieście i czy dokonywał stosownych porównań, ale wszystko wskazuje, że nie. Krytykuje go pan Zeynalov z Fundacji Prognozowania Ekologicznego, nazywając takie teksty absurdem. Jemu wierzyć łatwiej.

poniedziałek, 12 maja 2008

Dreszczyk w deszczu

Wszystko zaczęło się bardzo spokojnie i niewinnie. Zawitaliśmy do Diri Baby, czyli mauzoleum sufiego, który tak właśnie się nazywał i został tam po śmierci złożony, ale... się nie rozłożył, no i tak powstał tu pir.



Mieliśmy jednak ambitniejszy plan niż podszamachyńskie Mərəzə - wybieraliśmy się do Lahıca, wioseczki słynącej z wyrobu miedzianych naczyń. Problem pojawił się tuż za Şamaxı. Zaczął padać deszcz.

Po telefonie do przyjaciela zdecydowaliśmy, że jednak warto się wspiąć górską drogą, tylko nie wiedzieliśmy jaka ona jest! Poniżej próbka:



Na odcinku ciut wcześniejszym spróbowaliśmy jeszcze niebiesko-czerwono-zielonego mostku. Przechodzi się go trochę w stylu Roberta Korzeniowskiego. Było ślisko i zimno, ale nie niebezpiecznie, choć na pierwszy rzut oka... - zresztą sami oceńcie.



Lahic był uroczy nawet w ulewie. Chciałoby się pospacerować jego uliczkami, zatrzymać się na noc u kogoś w domu czy wstąpić do łaźni, ale nie tego dnia. Trochę zrezygnowani postanowiliśmy dojechać do Szeki.

czwartek, 1 maja 2008

Kwestia liderstwa

Poniższy tekst sam sobie wstrzymałem. Miał się ukazać w lipcu i upubliczniam go 27 dnia tego miesiąca, mimo że data widnieje majowa:

Jak wiadomo jedynym pierwszym i ogólnym liderem Azerbejdżanu jest nieżywy, niekoniecznie śp. aparatczyk komunistyczny i agent bezpieki Hajdar A. Obecnie trwa wiele celebracji z okazji jego zafałszowanych 85. urodzin.

Uczestniczyłem dzisiaj w jednym takim wydarzeniu. Był to mecz siatkówki kadry naszego uniwersytetu z najbliższym sąsiadem - InJazem, czyli Uniwersytetem Językwoym. Przegraliśmy z kretesem. Nie było lidera - wszyscy co do tego byli zgodni już pod koniec 1. seta. Był uroczy Bayram-muellim, no ale on tylko kapitanował, a liderem chciałby być każdy. Głowa mi puchła od kłótni w naszym zespole. Błogosławię chwile, gdy nie przykładałem się do nauki azerbejdżańskiego. Zszedłem na własne życzenie, bo mi było wstyd, zresztą nie byłem usatysfakcjonowany swoją postawą na boisku.

Teraz o polityce. Rano poszedłem do pani prorektor, co się nami opiekuje. Dzisiaj pojąłem szerszy aspekt tej opieki. Chodziło o tekst, który dałem studentom do tłumaczenia. Otóż okazał się on wywrotowy. Zwykłe spotkanie zamieniło się w szyrwański dywanik u prorektor ds. międzynarodowych. Opieka dzisiaj okazała się środkiem kontroli i nacisku. Uniwersytet to instytucja państwowa i z tekstów godzących w państwo w tym miejscu korzystać zakazuje się. Litości!

Kwestia liderstwa

SAMO OCENZUROWANO SIĘ

Tekst ukaże się w lipcu