sobota, 29 marca 2008

O mój rozmarynie

Nie udało nam się z elektriczką, bo się okazało, że nie dojeżdża czasowo do stacji głównej, a jak pojechaliśmy do miejsca, gdzie dochodzi, to wyszło, że łatwiej wsiąść do marszrutki niż czekać ponad godzinę na wietrze.

Pokazaliśmy koleżance Magdzie meczet i to taki z prawdziwego zdarzenia - w Şüvəlanie. Byliśmy już tam parę razy, ale w końcu ukończono prace i teraz wnętrza robią jeszcze większe wrażenie. Zdjęć robić nie wolno.

W drodze powrotnej zahaczyliśmy o park dendrologiczny w Mərdəkanie, który widzieliśmy po raz pierwszy. Wkręciliśmy się jako Azerbejdżanie (za 1 manata a nie za 4), bo pokazaliśmy nasze uniwersyteckie legitymacje i przy kupnie używaliśmy łamanej azerbejdżańszczyzny. Pełno w nim rozmarynu wzdłuż alejek:

 
 

Niemal oczywistością jest znalezienie w takim miejscu pouczających i podbudowywujących haseł śp. Hajdara Alijewa. Było ich sporo. To jest bezpańskie, ale stało obok takiego już podpisanego, więc chyba autorstwo można przypisać wspomnianemu wielkiemu wodzowi.

 

Doceńcie odkrywczość: Dzieci są naszą przyszłością!

Posted by Picasa

piątek, 28 marca 2008

Nowruz - (nie)wiedza ludowa podszyta pseudo-patriotyzmem, czyli sprostowanie

Dostało mi się sromotnie za tekst o Nowruzie, który przetłumaczyłem i podlinkowałem w poprzednim poście. Zostałem wyśmiany i zbesztany z dwóch źródeł, więc należy się przyznać do błędu i zamieścić wyjaśnienie.

Chodzi o to, że trwa w AZ obecnie wojna propagandowa, by wszystko przerobić na azerbejdżańskie od zarania wieków. Dotyka to niektórych języków (lub ich przynależności), historii, no i właśnie - jak się okazuje - Nowruzu też. Polityka zawłaszcza dla swoich celów kolejne pola, byle tylko podkreślić przedwieczną tureckość kraju, języki turkijskie wrzucić do rodziny indoeuropejskiej (po co?), stwierdzić, że Nizami był z krwi i kości Azerbejdżaninem - tym samym odciąć go od Persów (choć pochodził niewątpliwie z azerbejdżańskiej dziś Gəncə'y) itd. Stoją za tym domorośli historycy-ideolodzy, którym z politycznych powodów zależy na takiej wersji zdarzeń.

Ale wracając do istoty, czyli do Nowruzu to „w takim obliczu jakim go znamy obecnie i z opisów jego świętowania w źródłach historycznych wyszedł z kręgu kultury irańskiej, a jego baza ideologiczna została ukształtowana przez zoroastryzm, dla którego był on największym świętem.

Ognisk zapalanych w każdą środę przed Nowruzem było kiedyś NIE CZTERY A SZEŚĆ - masz to opisane w moim przewodniku więc nie będę się powtarzał. Ich znaczenie i symbolika odeszły jednak po wielu wiekach w zapomnienie - od 13 stuleci dominującą religią w Azerbejdżanie jest islam. Obecnie głównym momentem świętowania Nowruzu jest wieczór Axşam Bayramı w noc 20/21.03, co jest niewybaczalnym grzechem z punktu widzenia zoroastryzmu, należy go bowiem świętować z e wschodem słońca (stąd przecież nazwa Nou-rouz - Nowy Dzień z perskiego) i tak to ongiś bywało.

Arabowie (nie oni zresztą pierwsi i nie ostatni) zakazali obchodzenia Nowruzu. W odróżnieniu od chrześcijan i żydów, Arabowie bardzo wrogo odnosili się do zoroastrian i prześladowali to, co było związane z tą religią. Jest więc rzeczą jasną, że po zajęciu przez Arabów Persji i Kaukazu ten dzień nie mógł być już otwarcie świętowany i musiał jakoś transformować. Ogień i słońce rzeczywiście odgrywały wielką rolę w zoroastryzmie, dlatego Arabowie zmuszali tych zoroastrian, którzy przechodzili (przynajmniej oficjalnie) na islam, żeby publicznie pluli w ogień” (tyle Marek Lech, historyk).

Linki dla dociekliwych rosyjskojęzycznych oraz anglojęzycznych: pierwszy i drugi.

środa, 26 marca 2008

Noruz się ciągnie

W Azerbejdżanie Nowruz trwa już prawie tydzień (rozporządzenie prezydenta - poważna sprawa). Bardzo miło się świętuje, bo nie ma zajęć, jest słońce, przyjemna temperatura za dnia oraz gość z PL, co zawsze wpływa pozytywnie. Widać, że w Kazachstanie mają podobnie. Dostałem od Aynury odpowiedni wydruk dotyczący tego wielkiego święta. Wynika z niego, a także z ustnych doniesień innych osób, że myliłem się nazywając je zoroastriańskim. Jest wcześniejsze.

Pojechaliśmy sobie z tej okazji na weekend do gorących wód (isti-su) w rejonie Masallı. Śmierdzi tam okropnie zgniłymi jajami, ale walory lecznicze są niewątpliwe: jedna kuracja to rok bez boleści. My byliśmy 2 razy - rachunek jest prosty? No!



Poza tym, skontaktowaliśmy się z pewnym naszym studentem o nazwisku związanym z panującym akurat świętem (podaję dla niesprawnych skojarzeniowo: Novruzov). Na poniższym zdjęciu jego tata przedstawia nam swoją bogato ilustrowaną historię.



Jutro może się wybierzemy jeszcze elektriczką po Abszeronie do jakiegoś meczetu i na wyspę, ale to tylko wtedy, jeśli pogoda się nie zmieni na gorsze.

Baku jako pierwsze w Związku Radzieckim miało kolej elektryczną. Było to w roku 1926. Dworzec Sabunczyński, z którego odjeżdżała, stoi do dziś (projektu Nikołaja Bajewa) i jest ładny, a po remoncie, to już w ogóle będzie cacy.


 
Posted by Picasa

środa, 12 marca 2008

Środa szkła?



Dostaliśmy linkę na taki nieco star wars'owy futuryzm planowany w miejscu naszego obecnego pobytu. Byle tym razem nie zapomnieli o cemencie :-(

Baku wkroczyło na asfaltową ścieżkę pogoni za monumentalizmem już jakiś czas temu. Nie wiadomo w jakim kierunku ta droga zmierza i gdzie się skończy, bo nie słychać o żadnej konkretnej i spójnej koncepcji dla przyszłości Azerbejdżanu po ropie. Na razie buduje się dla samego budowania. Tutejszy król czy raczej sułtan w niczym nie przypomina szejków lub emirów arabskich. Prawdopodobnie w upodabnianiu się do nich przeszkadza mu nieopacznie wybrana (narzucona?) inna ścieżka zwana demokracją.

wtorek, 11 marca 2008

Wtorek ziemi

 
Dzisiaj jak co wtorek przed Novruzem rozapala się ogniska. W roli głównej mamy ziemię, ale są cztery takie wieczory, więc każdy żywioł ma swoje pięć minut.

Posted by Picasa

poniedziałek, 10 marca 2008

Inny przewodnik

Nasz bardzo dobry kulega Marek Lech, kresowiak i bakiniec, wydał niedawno przewodnik po Azerbejdżanie w języku angielskim (Guide to Azerbaijan). Rzecz jest konkurencyjna ma się rozumieć do dotychczas tutaj reklamowanej pozycji autorstwa szkockiego. Niestety na razie nie ma się jak odwołać do księgarni internetowej, bo dystrybucja raczkuje, więc musi wystarczyć rzut oka na okładkę.



Po przyjeździe do Baku zachęcamy do nabycia w dobrych kitab mağazaları, znaczy księgarniach, których jak na tak duże miasto jest niestety niewiele. Alternatywnie możemy skontaktować bezpośrednio z autorem ;-)

UPDATE: Pod tym linkiem przewodnik poleca także stowarzyszenie podróżników CROTOS.

sobota, 1 marca 2008

Nowe śmieci

Znaleźliśmy się w nowym mieszkaniu. Stało się to zupełnie niechcący i spadło na nas jak grom z jasnego nieba praktycznie zaraz po powrocie z ciepłych krajów. Przyczyniła się do tego niestety nasza była koleżanka, a zwłaszcza jej miejscowy lowelas lub też nawet mąż.

Już posprzątaliśmy, zaaklimatyzowaliśmy się i zrobiliśmy parapetówę.

Mamy w końcu przezroczyste okna, przez które sąsiedzi mogą podglądać nas, a my - ich. Mamy na bieżąco większe problemy z bieżącą wodą (powtórzenie zamierzone z myślą o tych, co uczą się dopiero naszego języka). Mamy także o dziwo widok na nasze stare śmieci, bo mieszkamy w tym samym bloku, zmieniliśmy natomiast klatkę i podwyższyliśmy piętro.

Już w tym miesiącu pierwsi szczęśliwcy spośród naszych znajomych będą mogli zakosztować życia w naszych czterech kątach.