niedziela, 22 czerwca 2008

24/30 - Kabala

Po azerbejdżańsku to Qəbələ. Kto się interesuje polityką, a w szczególności tarczą antyrakietową, ten powinien mniej więcej czaić, co to za miejsce - rok temu było o nim głośno w mediach.

Ponieważ nasz objazd kraju miał zdecydowanie inny charakter, to i szumu będzie pewnie mniej. Okazuje się, że do jakiego byśmy nie zawitali hotelu w tym mieście, to był on własnością Holdingu Gilan. Chodzi o 3 tego typu lokale oraz jedno sanatorium. Pokapowałem się dopiero w tym ostatnim... Przyznam, że byłem mocno zaskoczony tym faktem.

Ale to nie wszystko. W tym regionie postawiono w ostatnich miesiącach fabrykę soków, które w ciągu kilku tygodni całkowicie zdominowały rynek, bo ceny na porównywalne produkty rosyjskie czy ukraińskie praktycznie z dnia na dzień podskoczyły o 100%! (Doświadczyliśmy tego po powrocie z zimowych wojaży). Wolnym rynkiem tego z pewnością nazwać nie można.

Jak to wyjaśnić? Cóż, jeden człowiek na odpowiednim stanowisku odpowiednio z rodziną powiązany ma żonę z tej okolicy.



Ładny region - nie powiem...

Brak komentarzy: