poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Kaukaz cz. A

 

Przyjechał Janusz, przyjechała Monika. Bez gór żyć ciężko - wszystkim się nam tak zdało, więc ruszyliśmy po raz kolejny szturmować wioskę Xınalıq (czyt. Chynalyg). Dojazd, jeśli pamiętacie, jest piękny, wąwozowy i już nie aż tak niebezpieczny. Znów te mgły, znów śnieg, bośmy się wybrali w samym środku wiosny.

 

Ten krutoj krasavczik przywitał nas, gdy dojechliśmy już na górę. A poniższy eksponat piśmienniczy ujrzeliśmy w tamtejszym Muzeum Etnograficzno-Historycznym.

 

Muzeum to wielkie słowo. Była jedna salka wypełniona wszelkiej maści znaleziskami od archeologicznych po codzienno-domowe. Przy tym prosić o szerszy komentarz nie miało sensu, bo człowiek, który nas wpuścił - choć miły, - niewiele się orientował. Z nawrzucanych rzeczy kilka jednak było ciekawych, a powyższa kniga z tak zapisanymi stronicami to już cud-miód. Aż się boję, ile wytrzyma w takich hardkorowych warunkach :-(

 

Wracając, mieliśmy to szczęście (jak i ostatnio), że trafiliśmy na orły. Miały chrapkę na jagnięcinę chyba, bo w dole przebywał pastuch z podopiecznymi.

Posted by Picasa

Brak komentarzy: