Noruz się ciągnie
W Azerbejdżanie Nowruz trwa już prawie tydzień (rozporządzenie prezydenta - poważna sprawa). Bardzo miło się świętuje, bo nie ma zajęć, jest słońce, przyjemna temperatura za dnia oraz gość z PL, co zawsze wpływa pozytywnie. Widać, że w Kazachstanie mają podobnie. Dostałem od Aynury odpowiedni wydruk dotyczący tego wielkiego święta. Wynika z niego, a także z ustnych doniesień innych osób, że myliłem się nazywając je zoroastriańskim. Jest wcześniejsze.
Pojechaliśmy sobie z tej okazji na weekend do gorących wód (isti-su) w rejonie Masallı. Śmierdzi tam okropnie zgniłymi jajami, ale walory lecznicze są niewątpliwe: jedna kuracja to rok bez boleści. My byliśmy 2 razy - rachunek jest prosty? No!
Poza tym, skontaktowaliśmy się z pewnym naszym studentem o nazwisku związanym z panującym akurat świętem (podaję dla niesprawnych skojarzeniowo: Novruzov). Na poniższym zdjęciu jego tata przedstawia nam swoją bogato ilustrowaną historię.
Jutro może się wybierzemy jeszcze elektriczką po Abszeronie do jakiegoś meczetu i na wyspę, ale to tylko wtedy, jeśli pogoda się nie zmieni na gorsze.
Baku jako pierwsze w Związku Radzieckim miało kolej elektryczną. Było to w roku 1926. Dworzec Sabunczyński, z którego odjeżdżała, stoi do dziś (projektu Nikołaja Bajewa) i jest ładny, a po remoncie, to już w ogóle będzie cacy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz