Iran, czwarty fragment
Z Isfahanu pojechaliśmy do Yazdu. To główny ośrodek zaratustriański w Iranie, skupiający kilkanaście tysięcy wyznawców tej religii. Wciąż płonie ogień w Ateshkadeh (jest osoba, która dokłada do pieca) - rzekomo dzieje się to nieprzerwanie od 3000 lat... W okolicy znajduje się miejsce pielgrzymkowe Czak-Czak (ożywa w lipcu jakoś - nie byliśmy niestety) oraz wieże milczenia - rodzaj krematoriów utylizujących ciała zmarłych ekologiczną metodą na sępa. Dziś zaratustrianie grzebani są w betonowych trumnach, a wszystko to po to, by nie zanieczyszczać ziemi swoimi szczątkami.
Jednak mimo wszystko, nie zapominajcie, że to muzułmański kraj. I raz na jakiś czas manifestowane jest to bardzo bezpośrednio.
Yazd chwali się tym, że to najstarsze żyjące miasto. Ma bardzo fajną niską zabudowę: słoma i glina, albo coś w tym stylu. Zatrzymaliśmy się w hotelu, który powstał z odpowiednio zaaranżowanego tradycyjnego domu. Przemiłe miejsce! najlepszy nocleg, jaki mieliśmy podczas całej podróży. W innym podobnym pensjonacie(?) serwują wielbłądzinę - bardzo smaczne mięso.
Mamy więc jak najlepsze wspomnienia, szkoda tylko, że zatrzymaliśmy się na tak krótko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz