czwartek, 29 listopada 2007

Mentalitet a sprawa polska (2 historyjki)

I


Niedawno odbyła się na naszej zacnej uczelni konferencja międzynarodowa. 3 dni wcześniej jeden z prorektorów zwrócił się do mnie osobiście, bym stawił się o 9.30 w auli. Potwierdziłem.

2 dni później poszedłem na mecz Azerbejdżanu z Belgią i na stadionie poznałem prodziekana wydziału, na którym nie pracuję, również kibica, chociaż na Polsce nie był. Żegnając się, spytał czy będę na otwarciu konferencji następnego dnia. Potwierdziłem, na co on upewnił się, że wiem, o której to będzie, mówiąc: Do jutra, do 10.45.

:)

Wieczór był jeszcze długi (w polskiej TV nadawali Serbię), więc rozmyślając nad sprzecznymi informacjami, doszedłem do wniosku, że konferencja zacznie się pewnie o 11.00.

Tak też było, ale przecież nie zaczęła się punktualnie! Opóźnienie wyniosło akademickie 15 minut.



II


Dzisiaj rano (koło 9.00) natomiast, spałem w najlepsze, kiedy rozległ się nieprzyjemny dźwięk telefonu. Młoda odebrała, coś tam przytakiwała, a po rozmowie budzi mnie na dobre słowami: „Zabijesz kogoś, ale o 11.00 jest egzamin aspirancki, na który masz przyjść w charakterze jednego z egzaminatorów”...

Wydaje mi się, że doświadczam - pierwszy raz dobitnie, na własnej skórze i do bólu - konfliktu kulturowego. Po ponad dwóch latach pobytu, kurde!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szanowny Kolego, Ty masz wiecej zaliczonych meczow Azerow niz Polakow:) Przyjechali jacys Belgowie do Baku?
P.S. juz za klika godzin losowania grup na Mistrzostwa Europy :)

Anonimowy pisze...

pierwszy raz kiedys musi byc:) luksusie, czys dostal mail ode mnie na o2?