środa, 2 maja 2007

Mejdinczajna

Naturalnie dla nikogo już chyba nie jest zaskoczeniem zatrważająca ekspansja towarów z Kraju Środka. Znosiliśmy dotychczas dzielnie koszulki i szmaciane buty sportowe, z czasem także plastikowe i elektroniczne zabawki, ostatnio dowiedzieliśmy się o samochodach... Azerbejdżan nie jest wyjątkiem. Skośnoocy obnośni sprzedawcy rzucają się w oczy na ulicy.



Na naszym uniwerku Kitajcy uczą się przede wszystkim rosyjskiego. Czyżby plotki o zasiedlaniu Syberii miały się potwierdzić?

Otwierają też swoje knajpy. Jedna znalazła się zupełnie blisko nas. Właśnie teraz w weekend ją odkryliśmy. Wystrój skromniutki. Obsługa rzeczywiście już się nauczyła mówić po rosyjsku, ale akcent przebija bardzo mocno i ciężko się nam było dogadać. W każdym razie dostaliśmy to, co zamówiliśmy i jedzenie nam smakowało. Rachunek był zaskakujący, ale nie ze względu na cenę. - Eh, tak jakbyśmy nie wiedzieli, jak wyglądają ich ideogramy...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

rzeczywiscie, ostatnio skosni sprzedawcy gadzetow rzucaja sie w oczy. gil ostatnio widzial jak jeden taki probowal opchnac 'sprzet masujacy i ocieplajacy stopy' w jakims sklepie.
poza tym, mysle ze bylismy w tej samej restauracji kilka tygodni temu: bylismy pierwszymi klientami (oraz jedynymi w calej knajpie), ale jedzenie dobre :-)