Największy ekran w mieście
O północy zeszliśmy się w okolicach dawnego Baksovetu, żeby zapoznać się ze szmirą Eurowizji 2008. Na telewizorze byśmy tego nie przetrwali. W sukurs przyszedł nam projektor i ściana sąsiedniego budynku.
Tym sposobem daliśmy radę - doceniliśmy Turków, nawet Ormiankę i głośno wyraziliśmy naszą dezaprobatę dla Łotyszy, Finów, aha i tego Dimy nie z Dumy. Na balkonie urządziliśmy lożę.
Zamiast reklam zrobiliśmy sobie przerywnik w postaci filmiku Mädchenturm (Dziewicza Baszta po niemiecku) autorstwa studentów Philippa. Może następnym razem spotkamy się w tym miejscu na jakiś mecz Euro, kto wie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz