Nie wiem, co sie czasem dzieje z Bloggerem i z nami...
Jeszcze raz o Gruzji. Wracalismy przez polnocne przejscie graniczne (wjezdzalismy przez Czerwony Most). Dzieki temu przejechalismy przez region Kaheti, slynacy z win i bedacy kolebka gruzinskiego chrzescijanstwa. Warto bylo wziac nie tak droga zreszta takse, zeby przejechac te 200 km. Po drodze zdarzaja sie uroczo umieszczone ruiny zamkow oraz wciaz funkcjonujace klasztory - jeden z nich na zdjeciu. Polecamy, a jakze.
wtorek, 2 maja 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz